Popularne

Artykuł

Technologia

Webmaster testuje OpenCart po raz pierwszy – moje pierwsze wrażenia

Webmaster testuje OpenCart po raz pierwszy – moje pierwsze wrażenia

Na co dzień pracuję z trzema systemami: WooCommerce, PrestaShop i od czasu do czasu Magento. To moja klasyczna trójka – dobrze znana, przewidywalna, z którą przepracowałem już dziesiątki projektów. Czasem zgrzyta, czasem zaskakuje pozytywnie, ale raczej nie wychodzę poza ten krąg. Po prostu – działa.

Ale niedawno trafiłem na ranking platform e-commerce opublikowany przez Design Cart. Przejrzysty, dobrze napisany, a co najważniejsze – pełen konkretów. I tam, zupełnie niepozornie, obok Magento, Presty i Woo, pojawił się OpenCart. Z komentarzem, że to jedna z najbardziej niedocenianych platform w Polsce, a jednocześnie najlepiej punktująca w ich zestawieniu. Przyznam – zaintrygowało mnie to.

No i tak się zaczęło.

Postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, o co tyle szumu. Zainstalowałem OpenCart na serwerze Zenbox.pl (który swoją drogą bardzo dobrze współgra z tym systemem), a do tego dorzuciłem darmowy szablon DC Minimal od Design Cart, który wcześniej miałem okazję oglądać przy innym projekcie.

I teraz uwaga – instalacja? Banalna. Serio. Przejście przez instalator zajęło mi może z 4–5 minut, i to bez patrzenia w dokumentację. Wszystko jasne, przejrzyście podane, nawet dla kogoś, kto dopiero zaczyna. Po doświadczeniach z ręcznym ustawianiem chmodów w Preście czy ręcznym przepisywaniem wp-config w WordPressie – to było wręcz zaskakująco proste.

Co mnie zaskoczyło? Pierwsze wrażenia po wejściu do panelu i na front sklepu

Po instalacji odpaliłem backend i frontend – i już po kilku minutach miałem wrażenie, że ten system naprawdę wie, czym jest intuicyjność.

Zobacz również:  Czy nadal warto kupić iPhone 8?

Panel administracyjny – lekki, przejrzysty i… przyjemny?

Zacznijmy od panelu administracyjnego. Tu naprawdę miłe zaskoczenie – wszystko jest tam, gdzie być powinno. Nie trzeba przekopywać się przez podmenu, nie trzeba znać struktury systemu na pamięć – logujesz się i od razu wiesz, co i jak.

Panel nie przytłacza, nie jest przeładowany i działa płynnie. Dla porównania – w Preście zdarza mi się szukać danej opcji w trzech różnych miejscach. W Magento – wiadomo, trzeba przejść małe szkolenie. Tutaj? Wszystko poukładane jak w dobrze zorganizowanej kuchni.

Funkcjonalność – wszystko, czego potrzeba na start

Przeglądając funkcje, byłem pozytywnie zaskoczony. OpenCart ma wszystkie podstawowe funkcje do sprzedaży, których oczekujemy: produkty, kategorie, warianty, statusy zamówień, kody rabatowe, raporty itd.

Ale jest też coś więcej – np. wbudowany program afiliacyjny. Tak, bez żadnych dodatkowych modułów. Do tego prosty system newsletterowy (oczywiście można go potem rozbudować), możliwość tworzenia kuponów i promocji, zarządzanie klientami i recenzjami.

Szybkość działania – tu jest moc

Jednym z największych zaskoczeń była szybkość działania sklepu. Panel śmiga, frontend ładuje się błyskawicznie, wszystko reaguje natychmiast.

Serio – znacznie szybciej niż PrestaShop, szczególnie przy włączonych kilku modułach. Porównałbym to raczej do czystej instalacji WooCommerce bez żadnych kloców w stylu Elementora. To ogromny plus – zwłaszcza że szybkość ładowania ma realny wpływ na SEO i konwersje.

Front sklepu – szablon DC Minimal daje radę

Zajrzałem też na frontend i… przyznam, że DC Minimal robi naprawdę dobre wrażenie. Szablon jest nowoczesny, responsywny, lekki i bardzo dobrze przygotowany do dalszej kustomizacji. Doskonała baza pod projekty dla klientów, bo nie trzeba go przerabiać „na siłę” – wystarczy dostosować kolory, typografię, kilka graficznych akcentów i gotowe.

Zobacz również:  Poznaj bliżej nowy standard telewizji naziemnej

Funkcje takie jak:

  • Slide Cart (czyli wysuwany koszyk),

  • Sticky Header,

  • karuzele z produktami (Owl Carousel),

  • nowoczesny panel klienta z ikonami i przejrzystym układem,

sprawiają, że z miejsca czujemy się jak w solidnym, dobrze zaprojektowanym sklepie z klasy „premium”.

Podsumowanie – czy warto było wyjść poza strefę komfortu? Zdecydowanie tak.

Po latach pracy z WooCommerce, PrestaShop i sporadycznym Magento, OpenCart był dla mnie zupełną nowością. Ale teraz, po kilku dniach testów, mam jedno zasadnicze pytanie: dlaczego wcześniej po niego nie sięgnąłem?

Na tle PrestaShop OpenCart wygrywa lekkością, szybkością i praktycznym podejściem do UX.
Nie muszę szukać płatnego szablonu, żeby mieć porządny panel klienta. Nie muszę dopisywać customowych funkcji, żeby mieć Slide Cart czy karuzele. A co najważniejsze – nie muszę czekać wieków na załadowanie strony.

W porównaniu do WooCommerce, OpenCart oferuje dużo szerszy zakres funkcji już na starcie, bez konieczności instalowania tuzina wtyczek. Jest pod tym względem bliższy Preście, ale bez jej ciężkości i ograniczeń licencyjnych.

Dla polskiego rynku e-commerce – OpenCart ma wszystko, czego potrzeba. Obsługa zamówień, warianty, promocje, rabaty, prosty mechanizm integracji z płatnościami – wystarczy doinstalować Przelewy24, PayU, czy co tam kto woli – i sklep gotowy do działania.

Czy zostanę z OpenCart na dłużej? Zdecydowanie tak.
Nie tylko dlatego, że test wypadł dobrze. Ale dlatego, że czuję, że ten system naprawdę szanuje mój czas.

Artykuł partnera.

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *